Listy o Mszy św. „trydenckiej”: Porozmawiajmy o orientacji

fot. Jagoda Dekert

Drogi Czytelniku,

Wahałem się trochę, o czym dziś pisać. W zasadzie w ramach naszej – przerywanej dygresjami – podróży przez ryt Mszy św. dotarliśmy do Gloria, należałoby zatem przejść do kolekty. Ale tak naprawdę pominęliśmy jeszcze pewne elementy wcześniejsze, takie jak Introit czy okadzenie ołtarza, nie wspominając o bardziej fundamentalnych i strukturalnych kwestiach, takich jak orientacja. No to może o orientacji, zwłaszcza że stworzy nam to też wyjście na kolejne elementy (to pewnie już w kolejnym liście lub listach).

Samo słowo „orientacja”, które dziś kojarzymy z wyczuciem przestrzeni/terenu albo z preferencjami seksualnymi, ma w rzeczywistości silne konotacje liturgiczne. Pochodzi bowiem od łac. Oriens/oriens, które oznacza Wschód/wschód. A podstawowa orientacja liturgiczna to oczywiście ukierunkowanie całego obrzędu ad Orientem – na Wschód. Swojego czasu linia Wschód-Zachód – której symboliczne znaczenie jest widoczne już w tak dawnych „zabytkach” ludzkości jak neandertalskie pochówki – rządziła często budową kościołów. Były one, nomen omen, orientowane, właśnie po to, aby liturgia mogła być odprawiana ku geograficznemu Wschodowi. Nie musiało to oznaczać, że część „ołtarzowa” kościoła była zawsze po stronie wschodniej. Czasem – jak widać to w niektórych rzymskich bazylikach – było dokładnie odwrotnie. Niemniej dalej to układ Wschód-Zachód stanowił tu zasadniczy punkt odniesienia. Z czasem z różnych, zapewne często niereligijnych powodów (np. dostępności przestrzeni, woli fundatorów itp.) zarzucono tę ścisłą geograficzną orientację. Jednak przecież również wówczas, gdy określała ona posadowienie budynku kościoła, decydujące było znaczenie symboliczne: zwrócenie się ad Orientem oznaczało ukierunkowanie versus Deum – ku Bogu. I nawet jeśli zabrakło orientacji geograficznej, fizyczną podstawę dla symbolicznego sensu liturgicznego Wschodu pełnił krzyż, a często również tabernakulum z Panem Jezusem Eucharystycznym.

Być może to, co teraz napiszę, będzie dla Ciebie truizmem, ale wydaje mi się, że naprawdę wiele osób ciągle wadliwie myśli o liturgicznej orientacji tradycyjnej Mszy św. Powiem bez owijania w bawełnę: postrzeganie kierunku jej odprawiania w kategoriach „tyłem do ludu” jest zwyczajnie głupie, nawet kiedy – a już coś takiego widywałem – twierdzą to księża-liturgiści i głoszą jakieś ciągle kolportowane broszury dla wiernych. Nigdy nie chodziło o ukierunkowanie kapłana względem zgromadzenia, tylko o ustawienie wszystkich w tym samym kierunku: ku Wschodowi, a więc ku „Bogu z nami” – Chrystusowi, Wschodzącemu Słońcu (por. Łk 1,78), Wcielonemu Słowu które przyszło na świat dwa tysiące lat temu, jest z nami ciągle pod postaciami chleba i wina oraz przyjdzie ponownie w chwale na końcu czasów, aby sądzić żywych i umarłych. Lud nie ma tu nic do rzeczy, ale nie w tym sensie, że jest nieistotnym i niepotrzebnym elementem. Przeciwnie – on również modli się wraz z kapłanem w tę samą stronę, versus Deum. Cała ta narracja, że w odwróceniu kapłana dochodzi do dowartościowania świeckich, przełamywania klerykalizmu i tworzenia wspólnoty jest funta kłaków warta. W rzeczywistości łamie subtelną wspólnotę sakramentalnej ofiary, którą – jak mówi modlitwa Orate fratres („Módlcie się bracia, aby moją i waszą ofiarę…”) – składamy wszyscy.

No dobrze, trochę się zapędziłem w polemiki, ale cóż, taki to temat. Na dzisiaj tyle. Następnym razem opowiem trochę o tym, jak ukierunkowanie ad Orientem steruje innymi wymiarami i szczegółami Mszy św., zarówno tymi symbolicznymi, jak te praktycznymi. Let’s be in touch :)

Twój in Christo,

Tomasz Dekert

Kontakt

Najnowsze Artykuły

Nasza strona to przestrzeń, w której dzielimy się z Tobą naszą wiedzą, a także naszym doświadczeniem w rozwijaniu życia duchowego i rodzinnego. Znajdziesz tu artykuły, porady i materiały, które pomogą Ci głębiej rozumieć wiarę oraz łączyć ją z codziennym życiem.

kontakt@credo-confiteor.com

Newsletter

Zostaw swój adres aby otrzymać od nas wiadomości

@Credo-confiteor.com