grafika: wg. własnego pomysłu, zdjęcia: Canva, Jagoda Dekert
Idźmy dalej w Mszę św. Nie to, żebyśmy dali radę pójść jakoś bardzo daleko, ale za to odbijając się od jednego z elementów początku liturgii, powiemy sobie o czymś, co jej całej dotyczy. Za mną! :)
Cała Msza św. w rycie tradycyjnym utkana jest z gestów czci i jednym z nich chciałbym dziś dwa słowa napisać. Chodzi o skłon, a konkretnie o skłon głowy w stronę krzyża ołtarzowego w pewnych szczególnych momentach. Jest on wykonywany przez kapłana i asystę, choć dzisiaj wielu wiernych przynajmniej w części przypadków do nich dołącza. Na ile kojarzę, są eksperci, którzy uważają, że to błąd, bo zaburza to, że tak powiem, różnicę pomiędzy prezbiterium i nawą. Nie podzielam tego zdania, ale zostawmy to może na boku.
Wszyscy znamy hymn Gloria in excelsis Deo (“Chwała na wysokości Bogu”). Został on zachowany w liturgii zreformowanej, jego tekst pozostał niezmieniony, znajduje się on też z grubsza w tym samym miejscu obrzędu. Wiadomo, że w Mszy w klasycznej formie odmawia się go lub śpiewa po łacinie, ale to niejedyna różnica. Jest to też moment, w którym zewnętrzny obserwator mógłby zacząć się zastanawiać: „A co oni się tak kiwają?” :) Ano właśnie, nie tyle się kiwamy – choć akurat w czasie Gloria tak to może wyglądać. Raczej skłaniamy głowy w stronę krzyża, który zawsze znajduje się na środku ołtarza, wyznaczając tzw. „liturgiczny Wschód”.
Różne rodzaje skłonów, od pochylenia głowy, przez średni skłon tułowia, aż po głęboki („w pas”) pokłon są stałymi elementami klasycznego obrzędu mszalnego. Zanim dojdziemy do Gloria już ich kilka wykonamy. Ale kiedy dochodzimy do Hymnu Anielskiego, nagle robi nam się zagęszczenie. Bo kapłan i ministranci, którzy recytują razem jego tekst nawet wtedy, gdy jest to Msza śpiewana (wówczas kantorzy/schola i lud hymn śpiewają) kłaniają się we wszystkim momentach zaznaczonych przez pogrubienie:
Gloria in excelsis Deo et in terra pax hominibus bonae voluntatis. Laudamus te! Glorificamus te! Adoramus te! Benedicamus te! Gratias agimus tibi propter magnam gloriam tuam. Domine Deus, Rex coelestis. Deus Pater omnipotens. Domine filii inugenite, Iesu Christe! Domine Deus, agnus Dei, filius Patris. Qui tollis peccata mundi, miserere nobis! Qui tollis peccata mundi, suscipe deprecationem nostram. Qui sedes ad dexteram Patris, miserere nobis. Quoniam tu solus sanctus, tu solus Dominus, tu solus Altissimus, Iesu Christe, cum Sancto Spiritu in gloria Dei Patris. Amen.
Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli. Chwalimy Cię! Wysławiamy Cię! Wielbimy Cię! Błogosławimy Cię! Dzięki Ci składamy, bo wielka jest chwała Twoja. Panie Boże, królu nieba, Boże, Ojcze wszechmogący. Panie, synu jednorodzony, Jezu Chryste. Panie Boże, baranku Boży, synu Ojca. Który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami! Który gładzisz grzechy świata, przyjm błagania nasze! Który siedzisz po prawicy Ojca, zmiłuj się nad nami. Albowiem tylko Tyś jest święty, tylko Tyś jest Panem, tylko Tyś najwyższy, Jezu Chryste, z Duchem Świętym w chwale Boga Ojca. Amen
Hymn Anielski można potraktować jako swojego rodzaju model, pokazujący, jakie momenty liturgia naznacza skłonem głowy. Dotyczą one wyrażania uwielbienia (Gloria in excelsis Deo, Adoramus te!, Iesu), dziękczynienia (Gratias agimus tibi) i prośby (suscipe deprecationem nostram). Skłon pojawi się jako wyraz czci i uwielbienia w każdym momencie, kiedy padnie Imię naszego Pana i wezwanie Trójcy Świętej („Chwała Ojcu”, np. w Introicie i na koniec psalmu odmawianego w czasie Ofiarowania na obmycie rąk). (Co prawda, o ile się orientuję, reforma rubryk na początku lat 60-tych zniosła przepis nakazujący skłon na imię „Jezus”, ale – moim zdaniem na szczęście – powszechna praktyka ignoruje ten fakt.) Pojawi się również wówczas gdy wprost wyrażamy dziękczynienie (np. Gratias agamus Domino Deo nostro [„Dzięki składajmy Panu Bogu naszemu”] w prefacji) oraz zawsze, kiedy kapłan zwraca się do nas z wezwaniem Oremus! („Módlmy się!”), które jest generalnie wstępem do oracji, Pater noster („Ojcze nasz”) itp., a więc próśb. Jeden skłon, a jak wiele wyraża i jak wiele uczy! Nie mówiąc o tym, co daje do myślenia. A przecież to najprostsza rzecz na świecie…
Twój in Christo,
Tomasz Dekert
P.S. Jednym z kryteriów funkcjonujących przy reformie liturgicznej była tzw. „szlachetna prostota”. Ryt jakoby obrósł na przestrzeni wieków w zbędne dodatki, powtórzenia itp. i teraz trzeba przywrócić mu tę właśnie prostotę. Mam coraz silniejsze wrażenie, że całkowicie błędnie utożsamiono ją (przynajmniej częściowo) z redukcją liczby gestów. A one jak najbardziej były proste, a fakt, że było ich dużo nic tej prostocie nie ujmował.
Kontakt
Nasza strona to przestrzeń, w której dzielimy się z Tobą naszą wiedzą, a także naszym doświadczeniem w rozwijaniu życia duchowego i rodzinnego. Znajdziesz tu artykuły, porady i materiały, które pomogą Ci głębiej rozumieć wiarę oraz łączyć ją z codziennym życiem.
Newsletter
Zostaw swój adres aby otrzymać od nas wiadomości
@Credo-confiteor.com