grafika: projekt wg. własnego pomysłu
1. Zaufaj, że Bóg mówi do Ciebie osobiście
2. Słuchaj Słowa z otwartym umysłem i sercem
4. Pamiętaj, że Pismo Święte to przede wszystkim spotkanie z Chrystusem
6. Nie szukaj jednak natychmiastowego zrozumienia wszystkiego
7. Nie śpiesz się – pozwól, aby Słowo przeniknęło Twoje wnętrze
8. Zamień czytanie Słowa w modlitwę
9. Z wdzięcznością przyjmuj owoce Słowa
10. Pismo Święte nie jest tylko do rozważania – wprowadź je w życie
Chcę czytać Pismo Święte. Chcę je lepiej zrozumieć. Ale nie wiem jak się do tego zabrać. Czy potrzeba do tego czegoś specjalnego? Przygotowanie? Wiedza? Egzamin z biblistyki?
Otóż w większości wystarczy chęć, czas i otwartość umysłu i serca.
Powiedzmy, że dwa pierwsze: chęć i czas mamy za sobą (możemy kiedyś wrócić do tego tematu). Dzisiaj zajmiemy się otwartością umysłu i serca.
Zaufanie, że Pismo Święte to rzeczywiste Słowo Boga jest podstawą do tego, aby wejść w nie głębiej. Dlaczego? Jest to potrzebne, aby przejść od myśli, że „Biblia mówi mądre rzeczy” do etapu: „Biblia mówi mądre rzeczy dla mnie”. Bóg mówi do mnie konkretnie. Nie jestem wykluczony z rozmowy. I, co ważniejsze, to nie jest monolog. Bóg pragnie mojej odpowiedzi.
Ale o tym potem.
Każde słowo Pisma Świętego jest żywe i skierowane bezpośrednio do Ciebie. Nie czytaj więc Biblii tylko jako zbioru dawnych tekstów, ale spróbuj usłyszeć, co Bóg chce Ci rzeczywiście powiedzieć.
A Słowo przychodzi z mocą. Samego Boga. Nie jest dźwiękiem, który przechodzi i znika, ale jest mocą, która pozostaje. A jeśli pozwolimy mu działać zmieni nasze życie.
„Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca”. (Hbr 4,12)
Aby usłyszeć co Bóg chce nam powiedzieć trzeba otworzyć zarówno swój umysł jak i serce.
Bóg wybrał i nakazał spisać swoje Słowo w konkretny sposób: ma mówić do ludzi poprzez wszystkie wieki, języki i kultury. To gigantyczne zadanie. Na miarę Boga. Kiedy więc sięgamy po Słowo trzeba przyjąć założenie, że niektóre rzeczy mogą być dla nas jaśniejsze niż inne. Że pewne mogą więcej rezonować z naszą duszą a inne mniej. Wiele dzieje się między czytającym a Słowem w zależności od tego kto i kiedy czyta. Od tego co wie. I… jak bardzo jest arogancki w swojej wiedzy i w swojej pewności tego co wie.
Słuchanie Boga wymaga zaangażowania serca i uwolnieniu umysłu od potrzeby kontrolowania wszystkiego. To drugi krok po zaufaniu. Odstaw na bok swoje argumenty, swoją elokwencję, arogancję lub ignorancję. Nie musisz kontrolować tej relacji. Bóg jest dobry w tym co robi. Nie trzeba Go sprawdzać. Odpuść. Posłuchaj. Jak dziecko. Przyjdzie czas na pytanie. Ale by móc zadać te właściwe - trzeba wpierw posłuchać.
„Dlatego nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przyjęliście słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale - jak jest naprawdę - jako słowo Boga, który działa w was wierzących”. (1 Tes 2,13)
Kiedy jesteśmy otwarci, Pismo będzie do nas mówić.
Zanim otworzysz Biblię, pomódl się o pokorę. To jest cnota, która pozwala nam naprawdę otworzyć umysł i serce.
Pokora otwiera serce na Słowo, a pycha je zamyka. Mówi się, że tylko pokorni otrzymują pełnię Jego światła. Dlaczego tak jest?
To co nam najbardziej przeszkadza w czytaniu Pisma to nawet nie nasza niewiara, ale arogancja, z której ta niewiara się rodzi. Przekonanie, że już wszystko wiem, albo że wiem lepiej. Lepiej niż ci, którzy zapisywali wolę i słowo Pana.
Zanim jeszcze otworzyłem Pismo już je osądziłem. Jak więc mogę się czegokolwiek nauczyć? Cokolwiek usłyszeć?
Aby w pełni przyjąć Słowo, powinniśmy spróbować wyrzec się pychy i pozwolić, by Duch Święty nas prowadził. Jak to zrobić w praktyce?
Spróbuj się zgodzić, że nie wszystko wiesz. Nie przejmuj się tym, że będziesz musiał przypomnieć to sobie wiele razy – w końcu tam dojdziesz. Co więcej, zgódź się, że naprawdę nie musisz wszystkiego wiedzieć. Pozwól się zaskoczyć. Pozwól się prowadzić. Pozwól sobie być uczniem i po prostu podążaj za swoim Mistrzem.
„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo”. R. Brandstaetter przetłumaczył to jeszcze bardziej dosadnie: „Bóg jest Słowem”[1]. I to Słowo stało się ciałem.
Ewangelię tę czytamy na końcu każdej Mszy Świętej sprawowanej w rycie tradycyjnym. Jest przypomnieniem o tak wielu prawdach naszej wiary. Także o tej, że Pismo to także "cielesna" forma w której wyraził się Chrystus. To nie książka o przygodach Izraela, nawet nie zbór praw czy modlitw. To objawiony Chrystus. Często za zasłoną – ale to On. I dlatego „ani jednak kreska nie zmieni się w Prawie”. Bo wszystko w jakiś sposób Go opisuje, mówi o Nim, Jego tajemnicy, Jego działaniu, Jego miłości. Nie widzimy tego często w ten sposób. Chcemy jakoś zrozumieć Pismo, poukładać je sobie logicznie. Ale Boga nie da się objąć naszym rozumem. Więc Pisma też się nie da. Trzeba odpuścić i zaufać tak, jak ufamy Chrystusowi. On nas nie poprowadzi błędną drogą.
Najważniejszym celem czytania Biblii jest spotkanie z żywym Chrystusem. Każda strona, każde słowo prowadzi do Niego. Czytaj z pragnieniem głębszej relacji z Nim, pragnieniem poznania nauki swego Mistrza. Bo zostałeś wybrany. Masz Mistrza. I chce Cię uczyć.
Są tacy co z lubością będą podkreślać to co wydaje im się nielogiczne, niekonsekwentne lub nie pasujące do ich obrazu Boga - tego jakim według nich powinien być. Na jakiego ewentualnie by się zgodzili. Bóg rozkazujący wyciąć miasto - nie mieści się w tym. Podobnie Bóg skazujący Syna swego na śmierć czy potępiający kogokolwiek. Nigdy nie idą dalej. Nie próbują zobaczyć myśli ukrytej pod bezpośrednią surowością obrazu.
Nie bój się Pisma. Jeśli staniesz naprzeciw niego z pokorą i otwartością poprowadzi Cię dalej. Nawet jeśli teraz czegoś nie rozumiesz, coś Cię niepokoi, nie bój się. Celem Boga jest Twoje zbawienie. Twoje szczęście i radość. Ufając tej prawdzie idź za Słowem.
Ono zawsze prowadzi dalej. Czasem przez Dolinę Ciemności ale ku światłu.
Pamiętaj, że nie każde Słowo nawet Boże przynosi natychmiastowe zrozumienie. Czasami musi upłynąć czas, by ono zakiełkowało. Nie wszystko, co czytasz, zrozumiesz od razu. Czasami Słowo dojrzewa w nas powoli.
Często za szybko się poddajemy. Zapominamy przypowieść o siewcy, może dlatego, że wydaje nam się, że słuchaliśmy jej tak często i już ją znamy. Ale zapominamy o tych ważnych pierwszych słowach:
„Takie jest znaczenie przypowieści: Ziarnem jest słowo Boże”. (Łk 8,11)
I jak każde ziarno potrzebuje czasu by wzejść, urosnąć, wydać owoc. Oczywiście, że Bóg, który wszystko może, może też przyśpieszyć ten proces. Ale zwykle Słowo potrzebuje czasu. Czy to, że potrzebuje czasu jest powodem by przestać o nie dbać? By odwrócić się do niego plecami? Że nie wzeszło nagle, magicznie?
Dbaj o Słowo jak o sadzonkę. Jak o dziecko, które rośnie i nie osiągnęło jeszcze swojego pełnego potencjału, ale już ten potencjał zawiera. Ufaj, że Bóg odkryje przed Tobą swoja wolę, swoje tajemnice w odpowiednim czasie.
Biblia to nie jest książka do szybkiego przeczytania. Oczywiście, że warto ją przynajmniej raz przeczytać w całości by wiedzieć z czym się mierzymy. Ale ktokolwiek się za to zabrał wie, jak trudne i czasem dziwne jest to zadanie. Rozmaite style wypowiedzi, rozmaite style literackie, skupienie na tematach...
Więc tak. Dobrze choć raz zadać sobie trud przeczytania całości - kartka po kartce. Jednak, choć zachęcam do przeczytania całości, ważniejsze jest, aby mieć kontakt z Pismem stale. Całość może wydawać się zbyt przerażająca na początek, ale jeden werset? Ewangelia z dnia? Czy cytat wyświetlający się losowo na telefonie?
Bo rozważenie to coś innego niż maraton. To ścieżka światła prowadząca nas przez ciemny las. A pojedyncze słowo jak ognik wydobywający z mroku kształt. Aż w końcu zapłonie zrozumienie.
Daj sobie czas, aby w pełni zrozumieć i doświadczyć mocy Słowa. Bo jak powoli rodzi się drzewo, tak też i Słowo Boże powoli rośnie w duszy, karmione cierpliwością i rozważaniem. Nie przyspiesza się wzrostu drzewa ciągnąc go na siłę w górę.
Każdy werset Pisma jest zaproszeniem do odpowiedzi. Jak wspomniałam wyżej – to nie jest monolog. I to nie ma być monolog. Bóg, choć jest naszym Panem, chce nas słuchać. Nie mówi tylko po to by nam coś oznajmić. To, że my też do Niego mówimy, że Mu odpowiadamy, jest dla Niego ważne.
Gdy czytasz Pismo, pozwól, by stawało się ono Twoją modlitwą. Rozmawiaj z Nim o tym, co przeczytałeś, proś o zrozumienie, łaskę do naśladowania, wyrażaj wdzięczność, czasem nawet dyskutuj i kłóć się, gdy nie rozumiesz. Nie pozostawaj obojętnym. Nie zamykaj serca.
Zamknięte serce przestaje słyszeć.
Słowo zasiewa się w nas mocą Boga, rośnie i w końcu, jeśli o nie dbamy, owocuje. I to jest miejsce dla okazania wdzięczności i uwielbienia.
Sądzę, że jest potrzeba byśmy nauczyli się dziękować. Eucharystia przecież znaczy „dziękczynienie”. Dziękczynienie za to co Chrystus zrobił dla nas. Chrześcijanin – co trzeba zauważyć - to ten, który stoi po stronie Zwycięzcy. Naprawdę ma powód do radości. I do wdzięczności.
Oczywistym jest, że tu na ziemi jesteśmy częścią tego co nazywa się Kościołem Walczącym. Bo my się ciągle zmagamy. Walczymy o swoje zbawienie. Jest to dosłowna walka o życie. Ale nawet w naszym zmaganiu nie możemy zapominać o tej prawdzie, że Chrystus już zwyciężył. I my też możemy, jeśli pozostaniemy z Nim. Bo ta prawda nadaje sens naszej walce o lepszego, świętego siebie.
„Nawracajcie się przez zamianę myślenia”(por. Rz 12,2). Jak zacznie wyglądać nasze życie, nasza wiara, gdy dostrzeżemy, że naprawdę mamy być już teraz za co wdzięczni i nauczymy się to wyrażać?
Kiedy więc Słowo Boże zacznie przynosić owoce w Twoim życiu, tak jak przynosi je Łaska, bądź wdzięczny. Dostrzegaj to co masz, co otrzymujesz, a nie narzekaj na to czego nie masz. Sama umiejętność bycia wdzięcznym, dostrzegania powodów do wdzięczności, jest już jednym z owoców Słowa i znakiem, że jesteś na dobrej drodze.
Prawdziwa miłość do Słowa objawia się w działaniu. Słuchaj Słowa, ale też żyj Nim na co dzień. Ucieleśniaj je. Bo kto nie żyje według Słowa, ten nie słyszał Go naprawdę. W końcu sam Pan dał nam przykład, gdy „Słowo stało się ciałem”. Nasza moralność, nasze postępowanie, nasze decyzje jakie podejmujemy, relacje w jakie wchodzimy nie wynikają tylko z chęci „bycia dobrym człowiekiem” Ale są ucieleśnianiem w sobie tego co Bóg chciał dla nas. Abyśmy się stali jak On.
„Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie.
Jeżeli bowiem ktoś przysłuchuje się tylko słowu, a nie wypełnia go, podobny jest do człowieka oglądającego w lustrze swe naturalne odbicie. Bo przyjrzał się sobie, odszedł i zaraz zapomniał, jakim był. Kto zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo, Prawo wolności i wytrwa w nim, ten nie jest słuchaczem skłonnym do zapominania, ale wykonawcą dzieła; wypełniając je, otrzyma błogosławieństwo”. (Jk 1,23-25)
Pamiętaj: jeśli kochasz to czynisz dobro dla ukochanej osoby. Jeśli wierzysz to wyznajesz czynem to w co wierzysz. Słowo nie ma pozostać tylko jako przedmiot intelektualnej spekulacji. Słowo ma stać się ciałem. Dobry zamiar czynem. Modlitwa rytuałem miłości.
Agnieszka Myszewska-Dekert
Przypisy:
[1] Zobacz Roman Brandstaetter "Pism Świętego Jana Ewangelisty", Pax 1978
Nasza strona to przestrzeń, w której dzielimy się z Tobą naszą wiedzą, a także naszym doświadczeniem w rozwijaniu życia duchowego i rodzinnego. Znajdziesz tu artykuły, porady i materiały, które pomogą Ci głębiej rozumieć wiarę oraz łączyć ją z codziennym życiem.
Newsletter
Zostaw swój adres aby otrzymać od nas wiadomości
@Credo-confiteor.com