Trzy stany Kościoła: Kościół Triumfujący i Śmierć Śmierci. Czyli Co Uroczystość Wszystkich Świętych Mówi o Twoim Potencjale?

"Za zasłoną. Kościół Triumfujący" grafika: wg. własnego pomysłu, materiały: Canva

Spis Treści

Święto tych co ukończyli podróż

Uroczystość Wszystkich Świętych jest, przynajmniej w Polsce, dniem, w którym wierni najwięcej się przemieszczają. Nawet w Boże Narodzenie czy Wielkanoc nie ma takiego ruchu. Wielu wierzących wyrusza, aby odwiedzić cmentarze oddalone często o setki kilometrów i oddać cześć lub pamięć swoim bliskim zmarłym.

Pamięć jest ważna. Pamięć o swojej historii, historii rodziny też jest ważna (choćby po to by móc uczyć się na ich błędach i nie musieć popełniać ich wszystkich samemu). Ale pierwszy listopada, Uroczystość Wszystkich Świętych, to nie jest dzień zadumy nad śmiercią i jej ostatecznością.  Uroczystość Wszystkich Świętych mówi o innym aspekcie śmierci. Mówi o zwycięstwie nad nią. O Triumfie. O spełnionej obietnicy. O tej części z nas, która już zwyciężyła razem z Chrystusem i została zbawiona.

Trzy stany Kościoła

Aby odkryć o co dokładnie chodzi w liturgii i zwyczajach, które przypadają na listopad, ostatni miesiąc roku liturgicznego, trzeba wspomnieć najpierw „o trzech stanach Kościoła”.

Kościół nie jest budynkiem. Kościół nie jest też korporacją zarządzaną poprzez ludzi trzymających władzę, którzy aktualnie noszą tytuł biskupa, sprytnym sposobem na czerpanie zysków od naiwnych umysłów. Kościół to wspólnota. To „mistyczne ciało Chrystusa, który jest Głową Kościoła” (Kol 1,18), „Komunia Świętych” (Communio Sanctorum). I jako takiego nie dotyka go bariera śmierci – nie jest tylko tu i teraz. Jest też Tam – po drugiej stronie. A ponieważ jest ciałem Chrystusa, który jest „pierworodnym spośród umarłych”[1], jest nieśmiertelny. Nawet gdyby prześladowania zniszczyły wszystkie miejsca kultu i tak, jak w pierwszych wiekach polowano by na chrześcijan, Kościół będzie żył nadal. Nie dlatego, że jest ideą a idee trudno zabić, ale dlatego że od przyjścia, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa jest Rzeczywistością. Rzeczywistością potężniejszą niż ten świat materialny. Jest święty, wyodrębniony ze świata i dlatego nie może być przez świat zniszczony. Świat nie ma takiej mocy, bo Kościół jest wyborem Boga, a Boża moc jest potężna, wieczna i nieskończona.

Ale choć Kościół jest jeden i jest Święty, to w zależności od miejsca w jakim się objawia ma różne oblicza. Na ziemi objawia się jako Kościół Walczący (Ecclesia Militans) nazywany jest też tutaj Kościołem Pielgrzymującym. W miejscu nazywanym Czyśćcem, gdzie przebywają ci co już umarli, ale nie zdołali przed śmiercią przejść pełnego przebóstwienia i pozbyć się swoich przywiązań, objawia się jako Kościół Cierpiący (Ecclesia Patiens). W „Miejscu poza miejscem”, które dla uproszczenia nazywamy „Niebem” w którym przebywają ci którzy osiągnęli zbawienie i dzięki temu mogą na stałe żyć w obecności Boga, jaśnieje jako Kościół Triumfujący (Ecclesia Triumphans).

I to właśnie Kościół Triumfujący jest stanem jaki przybierze cały Kościół po powtórnym przyjściu Pana i Sądzie ostatecznym. To jest nasz ostateczny cel, ostateczny potencjał każdego wierzącego i ochrzczonego w Chrystusie: życie wieczne w radości w nieskończonych światach stworzonych przez Boga, doświadczając „Wizji Uszczęśliwiającej”: „właśnie głosimy, jak zostało napisane, to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (2 Kor 2,9).

Uroczystość Wszystkich Świętych

Uroczystość Wszystkich Świętych jest właśnie świętem Kościoła Triumfującego. Pytanie brzmi – to dlaczego go obchodzić? Skoro jeszcze nas nie dotyczy? Obchodzimy tą uroczystość, ponieważ pokazuje, że świętość jest możliwa. Dla wszystkich. Nie tylko tych wyniesionych na ołtarze. Dla każdego ochrzczonego. A więc także dla nas. I chcemy oddać cześć tym, którym się to udało.

Ponieważ to jest Uroczystość wszystkich świętych. Nie tylko tych wyniesionych na ołtarze. Ale całej rzeszy wiernych, mężczyzn, kobiet i dzieci, którzy „ukończyli bieg, wiary ustrzegli a na koniec odłożono dla nich „koronę sprawiedliwości”[2]. Być może naszych bliskich, którzy odeszli przed nami.

Ta Uroczystość mówi nam, że Święci to nie jest zamknięta, elitarna grupa gwiazd co do której nawet nie powinniśmy marzyć by aspirować. Od przyjścia, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa dążenie do świętości stało się możliwością dla każdego kto tego pragnie. Każdy ochrzczony jest powołany do bycia świętym w Kościele. Kościół jest w końcu Ecclesia Sanctorum – wspólnotą świętych, nawet jeśli niektórzy z nich teraz trochę niedomagają.

Świętość to stan, do którego dążymy od chwili przyjęcia Chrztu Świętego. To nasz ostateczny cel i źródło sensu naszego życia i wyborów. To pełnia przebóstwionego człowieczeństwa, potencjał, który naprawdę możemy osiągnąć.

Czym „w ogóle” jest świętość?

Wydaje się, że to łatwe pytanie. Ale jak z łatwymi pytaniami zazwyczaj bywa, jest łatwe do chwili, kiedy nie przyjdzie nam na nie odpowiadać. „Kiedy mnie nie pytają wiem, kiedy pytają nie wiem”.

Zacznijmy od definicji. Znalezienie znaczenia słów jest zazwyczaj dobrym punktem wyjścia do zrozumienia czegokolwiek, a zwłaszcza rzeczy, które są próbują ukazać  rzeczywistość nadprzyrodzoną.

Kadosz, Hagios i Sanctus

Istnieją trzy podstawowe słowa, które odegrały rolę w określeniu tego, czym właściwie jest świętość (także ta do której dążymy). Każde z nich pochodzi innego świętego języka (języka Biblii i liturgii). To hebrajskie „Kadosz”, greckie „(h)Agios” i najbardziej nam znane łacińskie „Sanctus”.

Jak widzimy powyżej „Kadosz” w języku hebrajskim, w Biblii znaczy „inny”, „oddzielony”, „odcięty”. Kiedy Pismo mówi, że „Bóg jest święty”, mówi właściwe to: że Bóg jest całkowicie i dogłębnie Inny od wszystkiego co znamy. Kiedy coś/ktoś (rzecz, miejsce, osoba) jest poświęcone oznacza, że zostało oddane, aby było „inne”. Rzecz jest teraz całkowicie wyłączona z użytku „świeckiego”, a osoba oddana do służby Boga, której pełnienie powinno być teraz jej priorytetem.

Podobnie greckie „Hagios” pierwotnie oznaczało „oddzielony”, „wyłączony”, „poświęcony bogom”. W świecie hellenistycznym odnosiło się do miejsc kultu, świątyń, kapłanów. W Biblii hagios zawsze oznacza bycie oddzielonym od tego, co świeckie, nieczyste i grzeszne i poświęconym wyłącznie Bogu.

Natomiast pierwotne znaczenie łacińskiego słowa sanctus było związane z ideą ustanowienia, legalizacji lub potwierdzenia. Odnosiło się do czegoś, co zostało uroczyście uświęcone lub zatwierdzone przez prawo religijne, usankcjonowane (słowo sanctio – ustawa, sankcja pochodzi od czasownika sancire: „ustanawiać na stałe”, „utrwalać”). Oznaczało też nadawanie znaczenia, sprawianie, że dana rzecz staje się realna (także w sensie prawnym).

Czy jest więc świętość?

Świętość jako „więcej”

Jak widzimy każde z tych znaczeń pokazuje nam różne aspekty świętości: oddzielenie (od świata), wybranie/powołanie oraz ustanowienie (nadanie realności).

Świętość to bycie wybranym „ze świata” do życia w „niebie”[3] rzeczywistości przekraczającej nasze zwyczajne wyobrażenie. Umożliwia nam to ofiara Chrystusa, która dała nam „łaskę uświecającą”. Jej przyjęcie zmienia (ustanawia na nowo?) naszą kondycję do stanu sprzed grzechu pierworodnego i umożliwia nam zamieszkanie na nowo w „płonących, wiecznych światach aniołów”.

Wszystkie trzy słowa – kadosz, hagios i sanctus – choć mają nieco inne odcienie, zgodnie wskazują na ten sam cel: bycie oddzielonym (od grzechu, „pożądliwości”, od tego co ściąga, tego co ziemskie – w sensie posiadające ciężar, ma moc zniewolenia nas) i poświęconym Bogu w miłości i przez miłość (ucieleśnianie w sobie mocy Bożej – przebóstwienie) co nadaje naszemu istnieniu realności jakiej nie mieliśmy wcześniej.

Złośliwie można by powiedzieć, że święty to ktoś „kto zdołał się oderwać od naszej rzeczywistości”. I jest to w pewien sposób prawda. Nasza rzeczywistość po Upadku, to rzeczywistość grzechu, cierpienia, smutku, zdrady i śmierci w dodatku związana z bardzo konkretnym światem (wszechświatem) materialnym. Świętość to osiągniecie stanu, w którym te rzeczy mnie już nie ograniczają, ani nie pętają, ani (nawet śmierć) nie stanowią przeszkody w dalszym owocnym, spełnionym i wiecznym życiu.

Jak się zostaje świętym?

Jak wspomniałam wyżej Święci nie są zamkniętą, elitarną grupą celebrytów. To ludzie, którzy byli wierni Chrystusowi do końca. Którzy swoją wiarę potratowali poważnie a nie jako luźny zbiór zasad, z których wybierali tylko te, które im się podobały i tylko wtedy, gdy akurat mieli ochotę je stosować. Nie. Oni byli zdyscyplinowani i konsekwentni w swoim wyborze wiary.

Bo to nie Kościół ogłaszając czyni kogoś Świętym. Wręcz przeciwnie, Kościół aktem beatyfikacji czy kanonizacji potwierdza tylko fakt osiągniętej przez „kandydata na ołtarze” świętości. Ale świętość to jest to co się samemu (choć we wspólnocie) uzyskuje idąc drogą sakramentów, dobrych wyborów, modlitwy i miłości.

Więc jak zostaje się Świętym i zyskuje się te nowe „moce” oraz dostęp do innych wymiarów rzeczywistości?

Chrzest Święty

Pierwszym krokiem na drodze do świętości jest przyjęcie Chrztu Świętego. Dlaczego?

Po Upadku natura ludzka „została skażona”. Grzech pierwszych rodziców nie tylko wyrzucił nas z Raju (wielowymiarowej Bożej rzeczywistości) i „uśmiertelnił” ale także skrzywił coś tak mocno w naszej naturze, że powrót do miejsca stworzenia i naszego naturalnego środowiska stał się niemożliwy. Dopiero przyjście Chrystusa i odkupienie nas przez Jego śmierć i zmartwychwstanie zmieniło tą sytuację.

Ponieważ zostaliśmy dosłownie odkupieni od tego, któremu pierwsi rodzice się sprzedali, możemy wrócić. Ale nie wystarczy sama możliwość powrotu, jeśli nie mamy środków czy „mocy” koniecznych do tego powrotu. I Bóg o tym wie. Dlatego Chrystus nie zostawił nas samych. Dał Łaskę Uświecającą (gratia sanctificans), którą otrzymujemy właśnie w czasie Chrztu, która jest darem Bożego życia w duszy. W ten sposób stajemy się przybranymi dziećmi Bożymi i członkami Mistycznego Ciała Chrystusa. Dzięki niej może w nas działać Duch Święty oraz dary i owoce, które przynosi ze sobą Jego obecność. Bez tej łaski niemożliwe jest działanie na poziomie, który zasługuje na Niebo (właściwa świętość a nie tylko zwykła ludzka dobroć). Chrzest jest zatem tym momentem, kiedy to co było skrzywione w naszej naturze naprawia się[4], a na naszej duszy wyciska się znak, że odtąd należymy do Niego. Że jeśli będziemy wierni - On nas rozpozna – bo nie może się zaprzeć samego siebie.

Można powiedzieć więc, że Chrzest jest nasieniem naszej świętości. Jest to bardzo specyficzne nasiono. Bo rośnie z obu stron przepaści jaka oddziela nas od Boga, tworząc nad nią most, którym kiedyś przejdziemy na drugą stronę. Jego niezniszczalność, czy to co nazywamy „niezatartym znamieniem” polega na tym, że nawet jeśli zrywamy ten most po naszej stronie przez grzech, nadal jest „zasadzony w domu Pana” i poprzez nawrócenie możemy go odbudować.

Wskazówki na drogę do świętości:

  • Pamiętaj o swoim Statusie dziecka Bożego: Traktuj swoje życie jako rzeczywistość nadprzyrodzoną. Nie żyjesz już tylko dla siebie, ale jesteś Świątynią Ducha Świętego (1 Kor 6,19). Jesteś częścią czegoś większego. A to większe zaczyna się tutaj

  • Sakramenty są paliwem świętości: Częsta Eucharystia (pokarm na życie wieczne) i regularna Spowiedź (oczyszczanie intencji i wyborów) są tutaj kluczowe. Nie wystarczy otrzymać łaskę, trzeba ją zachować, pielęgnować i regenerować.

Rezygnacja z przywiązania do grzechu

Ten punkt jest najtrudniejszą i najbardziej stałą częścią drogi do osobistej świętości, ponieważ wymaga codziennego heroizmu woli i walki z samym sobą. Nie przez przypadek podczas Chrztu i w czasie odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych pada pytanie: „Czy wyrzekasz się wszystkiego co prowadzi do zła, aby cię grzech nie opanował”? Podobnie: warunkiem odpustu (będziemy mówić o tym w następnym artykule) jest rezygnacja z przywiązania do grzechu. Bo właśnie „przywiązanie” do grzechu wzmacnia nasze przywiązanie do tego świata, uniemożliwia nam wzbicie się w górę, mimo, że na Chrzcie Świętym otrzymaliśmy już skrzydła. Zamiast tego, mimo otrzymanej łaski, nadal pełzamy w prochu.

"Wyrzeczenie się grzechu" to nie tylko unikanie grzechów ciężkich (co bywa łatwiejsze), ale i walka z przywiązaniem do grzechów powszednich, co jest trudniejsze, bo „lubimy” nasze małe słabości i nie chcemy z nich rezygnować. Wydają się niegroźne i umilają nam życie. Ich podstępną naturę często odkrywamy gdy jest już prawie za późno.

Tak więc wzrost w świętości polega na ciągłym oczyszczaniu woli poprzez wyrzekanie się własnych, egoistycznych przywiązań na rzecz Woli Bożej. Jest opowieść to obrazująca, mówiąca o tym, że do nieba wejdą tylko ci którzy mówią Bogu „bądź wola Twoja”, a do piekła ci, którym Bóg w końcu powie „bądź wola twoja”.

Wskazówki na drogę do świętości:

  • Rachunek Sumienia: Codzienny rachunek sumienia jest doskonałym narzędziem do identyfikacji i diagnozowania przywiązań, które nas ograniczają. Daje punkt wyjścia, pokazuje miejsca do poprawy.

  • Asceza (Pokuta): Wprowadź małe, ale stałe akty pokuty i umartwienia np. post (niekoniecznie od rzeczy fizycznych), cierpliwe znoszenie niedogodności. Ustal czas modlitwy (np. przed snem) i trzymaj się go. Dyscyplina, a szczególnie samodyscyplina hartuje wolę i uczy ją panowania nad sobą.

  • Pamiętaj o swojej śmiertelności. Jak nauczał św. Benedykt: miej śmierć przed oczyma w każdej godzinie. Tu nie chodzi o pesymizm czy straszenie się, ale o poczucie realności, że to życie to po pierwsze wszytko co mamy i po drugie… nie wszystko co mamy (i te dwa stwierdzenia nie są ze sobą sprzeczne). Pamięć o tym, że naprawdę możemy umrzeć w każdej chwili a stan duszy w ostatniej chwili może zdecydować „o naszym życiu lub śmierci”, motywuje poważnego traktowania swojej wiary i trzymania się łaski oraz ustawia priorytety.

Miłość

Choć walka z przywiązaniem do grzechu jest ważna (by wiedzieć co ogranicza naszą wolność), tak naprawdę najważniejsze w świętości jest praktykowanie miłości. To Przykazanie Miłości, Chrystus uczynił największym i najważniejszym. Miłość (Caritas) jest celem i miarą świętości. Nie ma innej drogi do świętości niż doskonałość w miłości. I to głownie jest powód, dlaczego tak wielu ludzi ma problem ze świętością, albo z dążeniem do niej. Boją się. Boją się coś stracić, coś oddać, boją się, że okażą się naiwni, albo ktoś ich wykorzysta, boją się, że wiara to tylko taki sposób na poprawę samopoczucia. Boją się zostawić swoją „pożądliwość” oczu, serca, swoją „pychę żywota”[5] bo daje im podporę. A kto się boi „nie wydoskonalił się jeszcze w miłości” (1 J 4,18).

Świętość osiąga się, gdy nasza miłość do Boga i bliźniego staje się doskonała i nieskażona egoizmem (miłość agape). „Przez to miłość osiąga w nas kres doskonałości, że mamy pełną ufność na dzień sądu, ponieważ tak, jak On jest [w niebie], i my jesteśmy na tym świecie” (1 J 4,17). Kochasz Boga, gdy pełnisz Jego Wolę. Święty to ten, kto w pełni utożsamił swoją wolę z wolą Stwórcy. Czyli kochasz innych, tak jak On kocha, troszczy się o ich dobro i zbawienie, jest pełen miłosierdzia i współczucia.

To właśnie ten akt bezinteresownej miłości (a nie tylko „bycie dobrym”) uzdalnia nas do osiągnięcia Visio Beatifica – Wizji uszczęśliwiającej, czyli oglądania Boga „twarzą w twarz”, już nie za pośrednictwem czegoś (symbolu, rytuału, słowa) ale bezpośrednio.

Wskazówki na drogę do świętości:

  • Modlitwa Wewnętrzna: Gdy możesz staraj się utrzymać ciągłą i kontemplacyjną modlitwę. Świętość rozwija się w ciszy serca, gdzie spotykasz Boga i w Nim wzrastasz w miłości. Możesz wykorzystać modlitwy medytacji chrześcijańskiej jak różaniec, koronka, modlitwa Jezusowa. Coś co Cię uziemi i skieruje ku Bogu.

  • Uczynki Miłosierdzia: Ćwicz się w miłości przez konkretne działanie (jałmużna, pomoc, uprzejmość, hojność, łagodność). Ale nie czyń tego by „coś zyskać”, ale by ćwiczyć się w bezinteresownej miłości. Na końcu zostaniemy sądzeni z miłości. I pamiętaj, że choć „możesz zostać okradziony z tego co otrzymujesz, nie możesz zastać okradziony z tego co dajesz”[6].

  • Apostolstwo: Dziel się swoją wiarą i miłością. Nie nachalnie, ale szczerze. Nie wstydź się wiary. Uświęcenie samego siebie jest niepełne bez troski o zbawienie bliźniego.

Ważna uwaga: we wszystkich staraniach jakie podejmujesz pamiętaj, że nie jesteś sam, nie starasz się sam. Kościół to wspólnota, w której ci co osiągnęli już niebo i ci, którzy tam mieszkają, chcą Ci pomóc. Nie wahaj się o tą pomoc prosić. Ani Chrystusa, Naszego Pana, ani aniołów, ani świętych. Im zależy na Tobie i na tym by Ci się udało

Co nam daje świętość? Wizja Uszczęśliwiająca (Visio Beatifica)

I na koniec czy warto być świętym? Podjąć całą tą pracę i wysiłek? Co nam właściwe daje świętość?

Doświadczenie nieba nie jest tym z czym mamy zazwyczaj do czynienia. Dotykamy czasem jego okruchów w wyjątkowych chwilach zachwytu, idealnej harmonii, piękna, dobroci lub miłości. Jest to coś za czym głęboko tęsknimy i czego podświadomie szukamy. Utracona pełnia, pamięć o doskonałości.

Św. Augustyn wprost powiedział: „Stworzyłeś nas, skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, jeśli w Tobie nie spocznie”[7].

Uzyskana świętość zaspokaja naszą tęsknotę. Gasi nasze pragnienie choć nie gasi zachwytu, miłości, radości i szczęścia. W teologii nazywa się to doświadczaniem „wizji uszczęśliwiającej”. Nie jest to już oglądanie czy poznawanie Boga „niejasno jakby w zwierciadle” ale „twarzą w twarz” (por 1 Kor 13,12).

„Wizja uszczęśliwiająca” jest szczytem i ostatecznym celem życia chrześcijańskiego. Jest esencją Nieba i najważniejszą nagrodą, jaką Bóg może ofiarować stworzeniu. To bezpośrednie, intuicyjne i doskonałe oglądanie Boga twarzą w twarz, bez żadnej pośredniej zasłony czy symbolu.

Zatem świętość to taki stan duszy w którym intelekt i wola duszy są tak oświecone łaską chwały (lumen gloriae), że stają się zdolne do przyjęcia i poznania nieskończonego Bytu Boga i Oglądania jego Istoty: Święci nie tylko widzą działanie Boga (Jego energię czy dzieła), ale bezpośrednio poznają Jego istotę w Trójcy Świętej. Jest to da nich źródło szczęścia, stan doskonałej i nieprzemijającej radości, ponieważ dusza osiąga pełne zaspokojenie wszystkich swoich pragnień – poznaje i miłuje najwyższe Dobro, którym jest Bóg.

Człowiek ma naturalne pragnienie wieczności i szczęścia. Wszystkie nagrody Ziemi są ograniczone, przemijające i niezdolne do nasycenia duszy. Tylko Wizja Uszczęśliwiająca – bezpośrednie wejście w Bożą naturę – może w pełni, wiecznie i doskonale zaspokoić ten głód, co czyni ją nagrodą wartą każdego wysiłku i każdej doczesnej walki.

Czy warto zatem starać się o świętość? O to by tego doświadczyć? Nieskończonej radości życia, miłości, szczęścia i pokoju? To jest pytanie, na które każdy nas musi sobie sam odpowiedzieć. Nikogo nie da się „zmusić” do zbawienia. Ale można je trochę przybliżyć i pokazać, że nie jest to doświadczenie, na którym możemy stracić.

Agnieszka Myszewska-Dekert

Przypisy:

[1] Kol 1,18

[2] Zob. 2 Tym 4,6-8

[3] Musimy pamiętać, że w Piśmie takie słowa jak „świat” czy „niebo” nie oznaczają jakiś kontentych fizycznych miejsc, ale opisują pewną rzeczywistość. „Świat” oznacza zazwyczaj to, co sprzeciwia się Bogu lub w jakiś sposób więzi i ogranicza człowieka (a na pewno ogranicza jego rozwój). „Niebo” jest przeciwieństwem „Świata”. To miejsce wolności, „Miejsce poza miejscem” gdzie człowiek może rozwinąć swój pełny potencjał.

[4] W teologii katolickiej wiąże się to z zasadą gratia non tollit naturam, sed perficit , co oznacza, że ​​„łaska nie niszczy natury, ale ją doskonali”. Bóg dając nam "niezatarte znamię" nie "zawłaszcza" nas, nie zmienia naszej natury, tylko ją pobudza do wzrostu. Uwalnia ukryty potencjał, ale pozostajemy wolni w tym czy go wykorzystamy.

[5] Zob 1 J 2,15-17

[6] Antoine de Saint-Exupery, Twierdza

[7] Sw. Augustyn, Wyznania,1.1

Najnowsze Artykuły

Nasza strona to przestrzeń, w której dzielimy się z Tobą naszą wiedzą, a także naszym doświadczeniem w rozwijaniu życia duchowego i rodzinnego. Znajdziesz tu artykuły, porady i materiały, które pomogą Ci głębiej rozumieć wiarę oraz łączyć ją z codziennym życiem.

kontakt@credo-confiteor.com

Newsletter

Zostaw swój adres aby otrzymać od nas wiadomości

@Credo-confiteor.com