Listy o Mszy św. „Trydenckiej”: Apokryficzne sekrety Mszy św. za zmarłych

"Dies Irae" grafika: wg. własnego pomysłu, Canva

Drogi Czytelniku,

Mieliśmy małą przerwę w naszym listownym kontakcie, a to ze względu na większy projekt tekstowy mojej Żony, związany z uroczystością Wszystkich Świętych. Bardzo Ci polecam jego lekturę. Ale już wracam i nie zostawię Cię w tym tygodniu bez choćby krótkiego listu :)

Chwilę temu przeżywaliśmy wspomnianą wyżej uroczystość, a zaraz po niej wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. I właśnie liturgii tej ostatniej chciałbym poświęcić kilka słów (na temat Wszystkich Świętych przeczytajcie artykuły Szanownej Małżonki). A dokładniej, odbijając się od niej, chciałbym zwrócić Twoją uwagę na pewien bardzo ciekawy aspekt szeroko rozumianej tradycji.

Gdyby interesowały Cię szersze informacje na temat liturgii za zmarłych, a nie chce Ci się czekać aż ja kiedyś jeszcze się tym tematem zajmę (😉), to polecam Ci tekst Dawida Makowskiego na stronie „Z pasji do liturgii”. To jest fascynujący wątek w całym tradycyjnym liturgicznym gobelinie Kościoła – wątek, który niestety zatracił swoją specyfikę w związku z reformą. Ale dziś nie o tym, tylko o kilku tekstach propriów Mszy św. za zmarłych.

Jak być może pamiętasz, propria, a więc antyfony na wejście, ofiarowanie i komunię, a także perykopy biblijne i śpiewy międzylekcyjne, są to te części każdego formularza mszalnego, które są mu właściwe, do niego przypisane (to jest właśnie znaczenie łacińskiego proprium). Zazwyczaj mają one charakter zmienny, w przeciwieństwie do ordinarium czyli części stałych, które są zasadniczo składowymi każdego obrzędu mszalnego. Formularze Mszy św. za zmarłych, których w Mszale św. Jana XXIII jest kilka, różnią się pomiędzy sobą pewnymi szczegółami, mają natomiast jeden element, który wszędzie jest taki sam. Chodzi o Introit, Offertorium i Communio, a dokładniej wchodzące w ich skład właściwe antyfony.

Ich tekst znasz na pewno doskonale, nawet jeśli nie po łacinie. Brzmi on: Requiem aeternam dona ei(s) Domine, el lux perpetua luceat ei(s), a więc: „Wieczny odpoczynek racz mu/jej (ei) lub im (eis) dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci”. Fraza ta towarzyszy nam zawsze w kontekstach związanych z modlitwą za zmarłych, a jej pierwsze słowo jest chyba jednym z najbardziej znanych słów łacińskich. Od Introitu zresztą wzięła się – jak to jest zwyczajowo w rycie rzymskim – nazwa na całą Mszę za zmarłych (Missa Requiem) i to dlatego mówimy np. o Requiem Mozarta czy wielu innych kompozytorów. Tworzyli oni po prostu muzykę do części Mszy.  

To, co w wezwaniu Requiem aeternam jest dość niezwykłe to fakt, że nie pochodzi ono z Pisma św., jak miażdżąca większość tekstów antyfon z innych formularzy. Jej podstawą jest fragment apokryficznej 4 Księgi Ezdrasza, żydowsko-chrześcijańskiej apokalipsy, której główny – żydowski – korpus powstał (a w każdym razie został spisany) na przełomie I i II w. naszej ery, a do której w okresie od II do III w. nieznany chrześcijański autor (lub autorzy) dodał kilka rozdziałów. W całości tekst Księgi zachował się po łacinie, choć nie był to raczej jej oryginalny język. Tym ostatnim, a w każdym razie językiem źródła, na podstawie którego powstał tekst łaciński, był najprawdopodobniej grecki, choć niektórzy badawcze uważają, że pierwotnie był to aramejski.

Requiem aeternam nie jest po prostu cytatem z 4 Księgi Ezdrasza, ale mocno przetworzonym wyimkiem z fragmentu jej drugiego rozdziału, który jest jednym z tych dodanych przez chrześcijańskiego autora. W zachowanym tekście łacińskim fragment ten brzmi tak (pogrubiam odpowiednie miejsca):

Ideoque vobis dico, gentes, quae auditis et intellegitis: expectate pastorem vestrum, requiem aeternitats dabit vobis, quoniam in proximo est ille, qui in finem saeculi adveniet. Parati estote ad praemia regni quia lux perpetua lucebit vobis per aeternitatem temporis.

Po polsku będzie to:

„Dlatego mówię wam, narody, które słuchacie i rozumiecie: oczekujcie waszego Pasterza, [On] da wam odpoczynek wieczności, albowiem bliski jest Ten, który przyjdzie na końcu wieków. Bądźcie gotowi na nagrody królestwa, gdyż światłość wiekuista świecić wam będzie przez nieskończony czas” (4 Ezd 2,34-35).

Nie mam pojęcia, kto, kiedy, gdzie i jak dokonał tego przekształcenia fragmentu 4 Ezd na tekst liturgiczny. Jest to zagadka, która – jak podejrzewam – jest już albo rozwiązana, albo też istnieją na jej temat wiarygodne hipotezy. Nie próbowałem jeszcze tego tematu zgłębiać, ale mam go na dłuuugiej liście rzeczy, które chciałbym wiedzieć. To, co na pierwszy rzut oka widać, to fakt, że w tekście liturgicznym doszło do przekształcenia trybu oznajmującego („da wam”, „świecić wam będzie”) na tryb życzenia lub pragnienia, a nawet rozkazu („daj”, „niechaj im świeci”). Zawarta w tekście Księgi obietnica tego, co na końcu czasów czeka sprawiedliwych – tych, którzy „słuchają i rozumieją” oraz „czekają na pasterza” – została tu przekuta w prośbę o udzielenie tych darów „już teraz” wszystkim wiernym zmarłym. W zmianie tej jest też bez wątpienia zawarta pewna doza nadziei-niepewności tak charakterystyczna dla tradycyjnego katolickiego podejścia do pośmiertnego losu każdego człowieka, którego serca zna tylko Bóg. W Missa Requiem nie ogłaszamy, że każdy z nich jest świętym, który z całkowitą pewnością cieszy się już oglądaniem Stwórcy. Nie, modlimy się za nich, aby Pan okazał im Swoje miłosierdzie.

Nie wiem jak Ciebie, ale mnie fascynuje to, że Msza św. pro defunctis (za zmarłych) używa tekstu apokryfu. Nie ma poza nią zbyt wiele tego rodzaju elementów w liturgii rzymskiej, wyłączając święta związane z rodzicami Najświętszej Maryi Panny oraz Jej poczęciem, narodzeniem i dzieciństwem. Pismo św. nic na ten temat nie mówi, ale co najmniej od II wieku istnieje tradycja związana z tzw. Protoewangelią Jakuba, która jest narracyjną podstawą wszystkich tych obchodów. Znajduje to jednak odzwierciedlenie w fakcie, że są one normalną częścią roku liturgicznego, a nie w tekstach formularzy mszalnych. Tymczasem w przypadku Msza za zmarłych chodzi właśnie o tekst. Co ciekawe, nie jest to jedyny jej element, który tego rodzaju wątek zawiera. W słynnej sekwencji Dies irae („Dzień gniewu”), która jest integralną częścią tej liturgii (śpiewa się ją lub recytuje bezpośrednio przed Ewangelią) pierwsza zwrotka mówi: „Dies irae, dies illa, / solvet saeclum in favilla, / teste David cum Sibylla”, co w dosłownym przekładzie brzmiałoby: „Dzień gniewu, ów dzień, / rozsypie świat w popioły, / jak świadczą Dawid i Sybilla”. Otóż Sybilla, a w zasadzie Sybille były to na poły mityczne postaci wieszczek znane jeszcze w pogańskim świecie starożytnym. Topos Sybilli został wchłonięty również przez religijną kulturę żydowską i wczesnochrześcijańską, gdzie występuje ona w apokryficznych księgach jako prorokini czasów ostatecznych. Jak widać średniowieczny (XII/XIII w.) autor Dies irae ciągle tym toposem operował.

Apokryfy nie mają wśród nas zbyt dobrej prasy. Ponieważ nasza religijna – jak najbardziej równie ż ta katolicka – mentalność została mocno przeorana z jednej strony przez oświeceniowy racjonalizm, a z drugiej protestancki nacisk na „samo Pismo” (sola Scriptura) często nie wiemy nawet, że istnieją całe masy powstałych przez wieki tekstów, które nie są kanoniczne, ale które rozszerzały i wzbogacały przeżywanie wiary na wielu różnych poziomach, z których nie najmniej ważny jest ten imaginatywny. Oczywiście istnieją też apokryfy heretyckie, ale to osobny problem. Missa Requiem pokazuje, co ciekawe, że akurat w obszarze dotyczącym modlitwy za zmarłych sięgnięto w samej liturgii do tych niekanonicznych tradycji. Dlaczego – tego nie wiem. Ale bardzo się z tego cieszę 😊

Twój in Christo,

Tomasz Dekert

Kontakt

Najnowsze Artykuły

Nasza strona to przestrzeń, w której dzielimy się z Tobą naszą wiedzą, a także naszym doświadczeniem w rozwijaniu życia duchowego i rodzinnego. Znajdziesz tu artykuły, porady i materiały, które pomogą Ci głębiej rozumieć wiarę oraz łączyć ją z codziennym życiem.

kontakt@credo-confiteor.com

Newsletter

Zostaw swój adres aby otrzymać od nas wiadomości

@Credo-confiteor.com