Nieznany Bóg: O Duchu Świętym na nowo

grafika: wg. własnego pomysłu, ai

Spis Treści

„Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty” (Dz 19,2)

To jedno z najbardziej zaskakujących zdań w Dziejach Apostolskich. Tym bardziej, że wypowiadają je uczniowie, nowo nawróceni chrześcijanie. Są ochrzczeni, a jednak nie znają Ducha Świętego. I są w swoim zdumnieniu zupełnie szczerzy.

Ale czy dziś nie jest podobnie?

Wielu ludzi, nawet wychowanych w wierze, zna Boga Ojca jako Stwórcę, zna Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela. Ale Duch Święty? Kim On właściwie jest? Czym się różni od „ducha Bożego”, „natchnienia”, „łaski”, „Bożej energii”? Dlaczego tak trudno Go sobie wyobrazić – i dlaczego w ogóle mielibyśmy Go „czcić”?

Tchnienie Boga, nasz oddech Życia       

Ruah, Ten, który jest tchnieniem życia, jest szmerem łagodnego powiewu, Ten o którym nikt nie wie skąd przychodzi i dokąd podąża. Ten bez którego nie można powiedzieć: „Panem jest Jezus”. On przenika głębokości Boga. Ten, którego można zasmucić, gdyż Mu na nas zależy, bo jesteśmy Jego mieszkaniem. Duch Święty, w którym możemy mówić: „Ojcze!”. To nie duch pomniejszy, duch bojaźni, ale Duch Boga samego, Duch Jezusa, Orędownik, ten, który się wstawia za nami, Pocieszyciel, Duch Święty, który w nas samych woła do Boga: „Przyjdź!”, który w nas samych się modli, a poprzez którego my możemy dosięgnąć Boga i być Synami Najwyższego przez adopcję i udział w Nim, w miłości samego Boga. Jest tym, który nas ożywia, uświęca i prowadzi. „Mówi przez proroków”, jak wyznajemy w Credo, i to On „przypomina wszystko, co powiedział Jezus”[1].

Osoba

Duch Święty nie jest „czymś”. Jest Kimś, prawdziwą Osobą Trójcy Świętej, współwieczną Ojcu i Synowi. Pochodzi od Ojca i Syna jako dar miłości dar, który sam jest Miłością. On „jest więzią miłości między Ojcem a Synem”[2] . Ale nie jest tylko łącznikiem między Nimi: jest osobową Miłością, która żyje i działa. Przychodzi do nas nie jako abstrakcyjna siła, tajemna moc Boga, ale jako Ktoś, kto zna nas osobiście, dotyka naszego wnętrza, modli się w nas, przemienia nas.

Dlatego Kościół nigdy nie widział w Nim symbolu czy bezosobowego „natchnienia”. Od początku uważał Go za Osobę, żywą Osobę, nawet jeśli nie miał jeszcze definicji tej Osoby. I dlatego wzywa Go, wołając w sekwencji na Zesłanie: „Przyjdź, Duchu Święty, ześlij z nieba wzięty, światła Twego strumień.”

Bez Niego nie ma wiary…

Nie tylko dlatego, że to On daje moc Pismu i natchnienie tym, którzy je spisywali, ale dlatego, że to On otwiera nam oczy, abyśmy to Pismo zrozumieli. Jest źródłem naszej wiary. To On ją daje, budzi ją, pogłębia, prowadzi ku prawdzie. pisał, że bez Ducha Świętego człowiek pozostaje ciałem, ale bez prawdziwego życia, jak glina bez tchnienia.

…ani Kościoła

Kościół bez obecności Ducha Świętego byłby tylko strukturą. Ludzką strukturą mającą ludzkie cele. Może byłaby to nauka bycia „dobrym człowiekiem” a może byłby to chęć osiągnięcia zwykłej władzy nad ludźmi. Byłyby instytucją bez Życia, podobną do wielu innych jakie powstały między ludźmi. To Duch Święty jest duszą Kościoła, Duchem ożywiającym: On Go jednoczy, ożywia, oczyszcza, prowadzi i uświęca. Działa przez sakramenty. On wzbudza świętych. Kościół został powołany nijako dla Niego by On mógł działać wśród nas z całą mocą.

Łaska uświecająca, której Kościół strzeże i przechowuje jest Jego Obecnością i mocą.

Poprzez Chrzest Święty       

Otrzymujemy Go poprzez Chrzest Święty. Przychodzi do nas wraz z łaską uświecania. Przychodzi i zostaje. Największy dar jaki możemy otrzymać od Boga: On sam, Jego wierna, cierpliwa, życzliwa, miła i stała Obecność w naszej duszy. Której nic nie może nam odebrać ani wydrzeć: ani głód, ani nagość, ani miecz… Przepłasza Go tylko nadejście nieprawości[3], ale nawet wtedy nie przestaje walczyć o nas i wstawiać się za nami.

Duch Święty, kiedy przychodzi, nie tylko objawia nam Boga. On zamieszkuje w nas. W duszy ochrzczonego człowieka, żyjącego w stanie łaski, Duch Święty jest obecny jak przyjaciel, jak mistrz, jak moc niewidzialna, która uczy miłości i prawdy.

Głębia naszej modlitwy

Jest najgłębszą tajemnicą naszej modlitwy. Jest czystą modlitwą, którą każdy ochrzczony w sobie nosi. Owa tęsknota, owo skierowanie ku Bogu, tak, że niespokojne jest serce nasze, gdyż w Nim tylko ma spoczynek, bo i Duch od Boga wyszedł i do Niego powraca.

Gdy nie umiemy się modlić…

„Nie umiem się modlić”, „jestem zmęczony modlitwą”, „nie chce mi się tracić na to czasu”, „to nic nie da”. Oschłość i pustynia. A Duch jest Ożywicielem. I kiedy uda się nam wytrwać mimo braku uczuć, chęci, czasu, nie odebrać Bogu tej chwili dla Niego przeznaczonej, Duch sprawia, że pustynia w nas rozkwita. On modli się w nas. Wchodzimy w Bożą przestrzeń, jesteśmy w Bogu, wołamy do Niego, przez Niego samego i za Jego pomocą.

Czas, gdy modlitwa jest dla nas trudna paradoksalnie jest szansą, aby Duch Prawdy pokazał swoją moc. Kiedy jest dobrze, to po prostu jest dobrze. Nic się nie zmienia, bo też i niczego duchowego, jak uważamy, nam nie potrzeba. Jesteśmy zadowoleni i dumni, że radzimy sobie sami. A przecież nasza moc doskonali się w słabości. Moc Boga, Jego Duch jest tam, gdzie nas nie dostaje.

Gdy więc przychodzi ten czas: gdy nam się nie chce, gdy „nic nie czujemy”, nie traćmy nadziei. Dopiero wówczas jesteśmy w stanie dostrzec prawdę. Tą, która pokazuje nam, że ciągle nosimy w sobie słabość wynikającą z upadku, że naprawdę potrzebujemy pomocy, potrzebujemy Orędownika. Tego, który się za nas pomodli, który za nami się wstawi. Dopiero wówczas modlitwa „wbrew sobie”, gdy się jest na niej tylko dlatego że chce się być wiernym, jest szansą na rozwój.

Modlitwa nieustanna

Bóg działa w najgłębszej części duszy, w Miejscu poza wszelkim miejscem. Mnisi buddyjscy wymyślili młynki modlitewne, które obracając się miały być modlitwą za tego, który świadomie spowodował ich poruszenie. W chrześcijaństwie nie ma modlitewnych młynków, ale jest w nas wiecznie poruszający się Duch Boga, który przychodzi i w nas przebywa. Którego głos nigdy nie milknie, ogień się nie wypala, miłość nie ustaje. I nie musimy Go poruszać. Nie musimy nic robić, tylko być Mu wierni.

Odpoczynek

Obecność Ducha Świętego w nas jest Dobrą Nowiną. On jest odpoczynkiem. Naszym odpoczynkiem. Kiedy jesteśmy słabi i mamy wszystkiego dosyć, a jednak trwamy przy Nim, On jak orzeł bierze nas na swoje skrzydła i niesie nas na samym sobie.

Życie i Radość

On jest modlitwą, a nasza modlitwa jest dołączeniem się do Niego. On jest Życiem. Jeśli nie trwamy w śmierci grzechu to mamy Życie w sobie. On jest radością. Jeśli Go nie zgasimy w sobie, jeśli do Niego wołamy, On przychodzi i wydobywa nas ze smutku. On jest też naszą mocą, gdyż „nie własną mocą człowiek zwycięża, lecz łaską Ducha Świętego”[4].

Jesteśmy Jego świątynią, miejscem chwały Boga.

„Czy nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga i że już nie należycie do samych siebie? Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele.” (1Kor 6,19-20)

Agnieszka Myszewska-Dekert

Przypisy:

[1] Por. Rdz 2,7; 2 Mch 7,22-23; Hi 7,16; Hi 27,3: Hi 33,4; Ps 33,6; Mdr 7,25; Mdr 12,1; Ba 2,17; 1 Kor 12,3.10; Rz 8; J 14,26

[2] Św. Tomasz z Akwinu, Summa Theologiae, I, q. 37, a. 1

[3] Po Chrzcie świętym stajemy się dokładnie mieszkaniem Ducha Świętego, Świątynią Boga, jak pisał święty Paweł. Nikt nie ma mocy nam tego odebrać. Odebrać obecności Ducha Świętego, poza naszą własną decyzją jaka jest popełnienie grzechu śmiertelnego. Mało kto zdaje sobie sprawę, że nazwa ta pochodzi właśnie od tego czym ten grzech jest: jest wypędzeniem Życia, bo Duch jest Ożywicielem. A zatem jest śmiertelny dla każdego kto go popełnia.

[4] por. Za 4,6

Najnowsze Artykuły

Nasza strona to przestrzeń, w której dzielimy się z Tobą naszą wiedzą, a także naszym doświadczeniem w rozwijaniu życia duchowego i rodzinnego. Znajdziesz tu artykuły, porady i materiały, które pomogą Ci głębiej rozumieć wiarę oraz łączyć ją z codziennym życiem.

kontakt@credo-confiteor.com

Newsletter

Zostaw swój adres aby otrzymać od nas wiadomości

@Credo-confiteor.com